fp3.png

"Fikcyjne pulpety" - Wywiad

Wywiad z Wojciechem Koronkiewiczem, reżyserem Fikcyjnych pulpetów

Piotr Marecki: Wróćmy do „Pulp Fiction”, bo to jednak był ważny dla ciebie film. (…)

Wojciech Koronkiewicz: To zderzenie było wtedy nieprawdopodobne: wspaniałe kalifornijskie słońce, eleganckie samochody, rozebrane kobiety i nagle wychodzisz z tego w szarość, prosto w białostocką jesień. Zacząłem się zastanawiać, jak ten film wyglądałby w naszej rzeczywistości. Chciałem pokazać różnicę między tym amerykańskim blichtrem a Polską, zrobić dokładnie ten sam film, z tymi samymi dialogami, tymi samymi scenami, tyle że w polskich realiach. (…) Kupiłem kasetę Pulp Fiction (…). Siedziałem przed telewizorem i spisywałem dialogi, które dostali potem aktorzy. W trakcie kręcenia okazało się jednak, że im się nie chce ich uczyć. Ale zauważyliśmy, że to, co oni sami mówią, jest znacznie ciekawsze niż to, co mówią w oryginale Amerykanie. I w ten sposób pojechaliśmy już z własną historyjką.

Ile właściwie dialogów w „Fikcyjnych pulpetach”, tak procentowo, jest wziętych z „Pulp Fiction”, a ile stworzonych na planie?

Większość jest wymyślona przez nas. (…)

Jak skompletowałeś resztę ekipy?

Wśród znajomych, którzy robili filmy. (…)

Jak się w ogóle kręciło w Białymstoku, w tych barach mlecznych, autobusach? Jak reagowali na to ludzie?

Przede wszystkim oni bardzo rzadko się orientowali, że my w ogóle kręcimy. Wiesz, obecnie sprzęt jest niewielki, to się mieści w dłoni. (…) I myśmy tak bardzo często robili – klasyczny przykład to scena napadu w barze.

Piotr Marecki, Kino niezależne w Polsce 1989-2009. Historia mówiona, Wydawnictwo Krytyki Politycznej

Czytaj więcej: Paulina Haratyk, Quentin Tarantino w Białymstoku. Analiza Fikcyjnych pulpetów Wojciecha Koronkiewicza

Zobacz film: Fikcyjne pulpety (1996), real. Wojciech Koronkiewicz