chomętowska.png

„Ja kinuję” - Kontekst

Wspomnienia Zofii Chomętowskiej

1 października 1939

(…) Nareszcie może wypoczniemy na dobre (…). Ja zaś będę cerować pończochy, zaszywać ubrania i zrobię sobie manicure… Ileż to zajęć sobie obiecuję! Prania też jest sporo. Dla mnie taki wypoczynek to rzadkość. Zająć się sobą, swoimi „strojami” i w ogóle tym, czym każda kobieta normalnie się zajmuje.

W moim chaotycznym życiu, w którym stałam się głową rodziny, nikt nie odgrywa roli pani domu. Jakże mi tego brakuje! Teraz siłą rzeczy jestem wolnym człowiekiem i kobietą, bardzo mi się tom podoba. Jutro zacznę dla Gigi sweter na drutach z wełny, którą mam w worku. Czy byłoby to do pomyślenia w Warszawie? Ta wojna to dla mnie jakieś wyzwolenie z jarzma. Zwolnienie z pojęcia TRZEBA! Przez ostatnie lata żyłam w tak szybkim tempie. Szczególnie ostatnie miesiące były nader pracowite: wystawy indywidualne, wystawa „Warszawa dziś i jutro”, potem praca i rozjazdy fotograficzne dla Ministerstwa Komunikacji. Roboty z profesorem Anigsteinem w Instytucie Pasteura wykończyły mnie do reszty. Ostatnio żyłam tylko nerwami, dzieciom ani domowi nie mogłam poświęcić ani chwili. Los sprawił, że to ja musiałam zdobywać środki na utrzymanie… Może to dlatego widzę w tej wojnie ukojenie, wszystko dzieje się samo, bez mojej interwencji czy decyzji. Nareszcie żyję sama sobą. Podświadomie czekałam na taki stan oszołomienia. I przyszedł! Przecież to niepodobieństwo, żeby na jednego człowieka spadło tyle obowiązków, cierpień i trosk. Przez tyle lat taka walka! Przejście z Jaszą mnie dobiły. Musiał przyjść jakiś odwet!… Jakże czekam tych chwil spokoju w tej małej chatce. I gdyby nie ten niepokój o dzieci, mogłabym powiedzieć, że jestem szczęśliwa.

Zofia Chomętowska, Na wozie i pod wozem (wspomnienia z lat 1939-1940), Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego

Czytaj więcej: Paulina Haratyk, Film przywodzący na myśl dawne pokazy home movies. Analiza Ja kinuję Zofii Chomętowskiej

Zobacz film: Ja kinuję (2012), real. Zofia Chomętowska