Zzms1.png

„Że życie ma sens” - Analiza

Paulina Haratyk, Czy na haju życie nabiera sensu? Analiza Że życie ma sens Grzegorza Lipca

Film Lipca różni się od wielu najpopularniejszych produkcji rodzimego kina niezależnego przełomu lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, które wykorzystywały pastisz, konwencje komedii i silnie odwoływały się do zjawiska wideomanii. Że życie ma sens jest filmem całkowicie „na poważnie”. Ponadto budzi równie silne emocje oglądane obecnie, jak przed dwoma dekadami, gdy miało swoją premierę. Zaangażowanie widza wzmacnia autotematyczny wątek głównego bohatera, który jest początkującym filmowcem, jednak zaprzepaszcza szanse na karierę z powodu coraz głębszego uzależnienia od narkotyków.

Film Lipca można potraktować jako rodzaj filmu-przestrogi, czy też filmu-świadectwa otaczającej twórcę rzeczywistości, która nie stwarza szans i innych sposobów na usensownienie swojego życia, niż powielanie nieodmiennego schematu skromnej pracy bez perspektyw i małego mieszkania na jednym z wielkich blokowisk. Z jednej strony Że życie ma sens wpisuje się w tendencje dominujące we współczesnym polskim kinie –  produkcje podejmujące tematykę społeczną, wnikliwie analizujące skomplikowane relacje pomiędzy jednostkami, bądź jednostką a państwem. Z drugiej strony, utrzymane jest w zupełnie innym stylu, wynikającym oczywiście po części z ograniczeń technologicznych i warsztatowych, który jednak wyróżnia świeżość, bezpośredniość i ogromna autentyczność w podejściu do tematu. 

Tekst udostępniony na licencji CC-BY-SA

Czytaj więcej: Wywiad z Grzegorzem Lipcem - Zrobiliśmy film o dramacie uzależnienia i na planie nie został zażyty żaden narkotyk. Marihuana to było oregano, a amfetaminę grał cukier puder.

Zobacz film: Że życie ma sens (2000), real. Grzegorz Lipiec